czwartek, 25 października 2012

9. Chciałbym cię mieć, robić to nawet w piekle.


Uczucia są jak kobiety. Ich siła i wartość zmieniają się w zależności od pogody, nastroju oraz obiektu pożądania. Miłość jest jak matematyka. Nie pomnoży się ani nie podzieli bez konkretnej reguły. Niby dwie zwyczajne metafory, ale ich ukryty sens pozwala zrozumieć jak łatwo, a zarazem trudno zbudowany jest człowiek od wewnętrznej strony.

Gdyby jakiś osobnik kilka tygodni temu zarzuciłby mi, że zakochałam się w niedoszłym wrogu, zapewne zostałby ogłuszony przez mój histeryczny śmiech. Gdyby jakiś osobnik w dniu dzisiejszym wysunąłby wniosek, że pałam miłością do byłego oponenta, spuściłabym głowę z zakłopotaniem, nieśmiało kiwając nią na potwierdzenie hipotezy.
Ciało, które dawniej rzuciłabym wilkom na pożarcie bądź oddała do kremacji, teraz stanowiło główny punkt nocnych fantazji. Zielone tęczówki biły niezauważalnymi do tej pory testosteronem i oddaniem. Pełne usta, ukrywające klawiaturę zębów aż prosiły się o przygryzanie i całowanie. Od żebraka do księcia w moim wyobrażeniu jeden krok.

- Zbyszek? - zapukałam do drzwi łazienki, opatulona flanelowym szlafrokiem. Tylko i wyłącznie szlafrokiem.
- Coś nie tak? - zza frontu dobiegł jego ciepły głos połączony z pluskaniem wody.
- Mogę wejść? - gdyby wiedział, po co zakłócam mu kąpiel, zapewne nie zawahałby się ani chwili z odpowiedzią.
- No pewnie - w wyobraźni widziałam, jak uśmiecha się pod nosem.
Ostrożnie pociągnęłam za klamkę i biorąc kilka oddechów, charakterystycznych dla kobiet w czasie porodowych skurczy zamknęłam za sobą drewniane wejście. Pomalutku obróciłam się na pięcie w stronę zielonookiego. Siedział w wypełnionej po brzegi wannie z warstwą kremowej piany unoszącej się na górze. Rozłożył ramiona na dwóch granicach mebla łazienkowego, patrząc na mnie z czułością, a zarazem zwierzęcym pożądaniem.
- Sam, na pewno wszystko w porządku? - znów jedno z najbardziej irytujących pytań skierowanych do niewiasty.
Wciągnęłam powietrze przez nos, gwałtownie chwytając za pasek od podomki. Chcesz dosięgnąć granic nieba, wznieść się na ekscytujące wyżyny? Musisz wziąć los w swoje ręce.
- Ty zadecyduj - wyszeptałam z delikatną chrypką, coś na wzór Scarlett Johansson, i zanim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, dałam króliczego susa do wanny, rozchlapując nieco cieszy na kafelki.
Chwilę czasu zajęło, aż Zbyszek wyszedł z fazy przedzawałowej i zapewne erekcyjnej. Przydusił mnie do krawędzi wodnego zbiornika, brodząc palcami po skórze ramion.
- Wiesz, że jeśli weszłaś tu dobrowolnie, prędko nie wyjdziesz?
- Nie mam zamiaru - odpowiedziałam szczerze, oddając się jego pieszczotom.

To niesamowite, do jakich spazmów doprowadza dotyk mężczyzny.

Woda momentalnie zrobiła się gorąca, jakby wyciągnięta prosto spod linii ognia. Temperatura naszych ciał i rosnące podniecenie sprawiły, że zrobiło się duszno jak w saunie.
Pierwszy raz prezentowałam się bez szczątka tkaniny na sobie przed osobą darzoną intymnym uczuciem. Ekscytacja przesłoniła niczym zasłona dymna wszelkie wątpliwości - różnicę wieku, wcześniejsze okoliczności, nagłą zmianę nastawienia. Chciałam go tu i teraz, bez żadnego ale.
Oddychałam szybko jak po pokonaniu kilku kilometrów biegiem, kiedy bez żadnych skrupułów badał każdy skrawek mojego ciała. Jego palce, delikatne i miękkie niczym aksamit wytyczały ścieżki od obojczyków, poprzez zagłębienie między piersiami, aż do wewnętrznej strony ud. Wydałam z siebie stłumiony jęk, gdy lewa dłoń zboczyła z wyznaczonej trasy i zawędrowała pomiędzy nogi. Stopiłam rękę z kruczoczarnymi włosami, zachłannie wpijając się w jego wydatne usta. Były jeszcze bardziej ciepłe i pociągające niż kiedykolwiek. Dziki taniec naszych języków przeplatany z czułym obściskiwaniem doprowadzał do podniebnego szaleństwa. Bartman wciągnął mnie na swoje uda, pocierając plecy.
- Trochę tu za ciasno na miłosne uniesienia - wymruczał do mojego ucha. Zebrał w sobie całą siłę wypracowaną na treningach i powoli podnosił się do pozycji pionowej ze mną doczepioną jego dolnych kończyn jak rzep psiego ogona. Prowadził do swojej sypialni na ślepo, zahaczając po drodze o miśkowy wazon, który zdrowo grzmotnął o podłogę. Ha, ciekawe, jak się potem wytłumaczy. Sorry stary, ale byłem tak zajęty szyją twojej siostry, że nie zauważyłem tej sklejonej wśród skośnookich kupy szkła? Znając Zbyszka, walnie jakiś tekścik zaliczający się do podobnej kategorii.
Kopniakiem godnym Bruce'a Lee otworzył drzwi pokoju i z arystokratyczną godnością położył mnie na satynowej pościeli, miętolącej się pod ciężarem ludzkiego ciała. Miałam nadzieję, że szybko chłonie wodę i izomorficzne ciecze. Wyskoczyliśmy z tej wanny jak Filip z konopi, nawet nie wysuszając się za pomocą frotowego ręcznika.
Brunet ułożył się obok mnie, rozwalając moją zaczesaną grzywkę szczupłymi palcami.
- Jakieś specjalne życzenia? - spytał, bawiąc się się końcówkami ciemnych jak węgiel włosów.
- Konkretnie to dwa. Po pierwsze, ściągnij te wymodelowane lale ze ściany.
- To tylko plakaty - tak, tak, a gdyby były prawdziwe, dmuchałbyś jak dzieciak balona.
- Ściągaj, albo nici z kochania! - chyba zaczynałam wykazywać czynniki psychoanalityczne, ale żadne sucze, nawet na papierze nie będą patrzeć na upojne chwile między nami.
Podziałało lepiej niż darmowy pornos na szybką erekcję. Tak się chłopak zamachnął, że pozbawił jedną kobietę wyeksponowanych nóg.
- A drugie? - rzucił zdjęcia rozmiaru A3 w kąt.
Otworzyłam jego lekko drapiące kości policzkowe dłońmi, zapoznając na nowo każdy skrawek twarzy. Niewiarygodne, ile pieprzyków i przebarwień można zauważyć, mimo iż wcześniej w ogóle nie zwróciło się na nie uwagi.
- Żeby było idealnie - ledwo wycharkałam te trzy słowa, a już tonęłam w jego pocałunkach.

Afrykańska lampa na suficie była jedynym kołem ratunkowym, trzymającym mnie przy ziemi. Całą swoją wzrokową uwagę skupiłam na źródle światła, które było niczym talizman rozkazujący zacisnąć zęby i oddać się chwili.
Zbyszek przesłonił moje ciało swoim umięśnionym mieniem, delikatnie łącząc nas w jedną całość. Zupełnie inne uczucie niż podczas pamiętnego wieczoru w klubie. Wtedy rozrywający od środka ból, teraz przyjemne penetrowanie wrażliwych miejsc kobiecego wnętrza. Rytmicznie poruszał biodrami, obdarowując skórę mej szyi mokrymi muśnięciami. Moje dłonie wytworzyły piramidki na pościeli, mnąc ją z resztek sił. Niebo na wyciągnięcie ręki.
- Szybciej - wydyszałam, tworząc czerwony labirynt na jego plecach.
Brunet nie był z tej grupy osób, które trzeba dwa razy prosić. Zmienił formę spełnienia, sadzając mnie na sobie. Cudo z czarnego kontynentu przestało mieć znaczenie. Jego ruchy, tęczówki wpatrujące się w błogi wyraz mej twarzy, koniuszki palców muskające nabrzmiały biust. Wszystkie aspekty łączące się w jedną całość zmusiły gardło do krótkich westchnień, ledwo słyszalnych jęków i dyszenia, porównywalnego z przeciążonym parowozem.
- Zaraz nie wytrzymam - cudem udało mi się wymruczeć.
Zielonooki udowodnił, co to znaczy męska złośliwość. Przycisnął moje biodra jeszcze mocniej, wprowadzając swoje ręce w stan istnej wariacji. Niecałe dwie minuty takiej zabawy, a rozciągnęłam się jak żelek w kształcie robaka, opadając na Zbyszka gwałtownym ruchem. Przewrócił się na plecy, uśmiechając szeroko.
- Już masz dosyć? Znam takie sztuczki, że będziesz wić się jak jaszczurka. I laryngolog na następny dzień się przyda - rozciągnął usta do granic możliwości, masując mnie po udach. Bezczelność, czysta samcza bezczelność.

~*~

Ajć, sknociłam. Nie chciałam, żeby wyszło wulgarnie i brutalnie, a sielankowo i delikatnie. No i co, i gówno wyszło, chociaż piekło i tak mnie pochłonie. Z dedykacją dla tych czytelniczek, które lubią takie klimaty. To pierwszy i ostatni seksualny epizodzik na tym blogu, zawsze chciałam sprawdzić swoje siły w erotycznych scenariuszach. ;>
No to ten, wróciłam. Czuję się, jakbym przyjechała z obozu sportowego, a nie rodzinnych wakacji. Siatkówka, koszykówka, tenis ziemny i stołowy, pływanie, bieganie, rower. Nogi i ręce odpadają. Na całe szczęście mam jeszcze wrzesień na odreagowanie. ;)
Na waszych blogach byłam na bieżąco, jednakże nie zawsze udało mi się skomentować, w szczególności wpisy na blogspocie. W najbliższym czasie zostawię słowny ślad po sobie.
Do przyszłego tygodnia! : *

1 komentarz:

  1. Sam pierwszy raz w życiu czuła się podczas seksu bezpiecznie, nie bała się niczego, wręcz przeciwnie, Zbyszek dostarczał jej przyjemnych i nieziemskich uniesień.:)
    Caro, Ty wiesz, że ja kocham Twoje opisy scen erotycznych, zwłaszcza ze Zbyszkiem w roli głównej. :) I chyba nie muszę nic więcej pisać, nie? :) :*

    OdpowiedzUsuń